szukaj:
zaloguj:
Zapowiedzi
Pandemia w Peru - relacja ks. Rafała KIPIGROCHA

Kwarantanna w Peru została wprowadzona dnia 16 marca i według aktualnych informacji trwać będzie do 24 czerwca. W Iquitos łudziliśmy się, że może wirus do nas nie dotrze. Bo przecież to miasto w dżungli, trudno dostępne, do którego nie prowadzi ani jedna droga i dostać się można wyłącznie samolotem lub łodzią (tydzień rejsu z Pulcalpy). Nasze myślenie trzeba było szybko skorygować. Już 17 marca pojawił się pierwszy pacjent z wirusem. I to, co miało stać się dla nas obroną, stało się naszym największym problemem. Zostaliśmy całkowicie odcięci od środków medycznych i ochronnych, których cała produkcja i dystrybucja odbywa się w stolicy państwa - Limie. Co chwilę ukazywały się nowe zaostrzenia, począwszy od pojawienia się na ulicach wojska i całkowitych blokad dzielnic. By przejechać z jednego miejsca do drugiego, potrzebne jest pisemne pozwolenie od ministerstwa. Pojawiła się godzina policyjna. Wszystkim nie przestrzegającym zakazów rekwirowano pojazdy. Tak zapełnili wszystkie wolne miejsca i szybko zrezygnowali. Oczywiście motocarro i motorów nie zwrócono. Zakupy można zrobić jedynie od 6.00 do 10.00 rano, co spowodowało olbrzymie kolejki, zarówno do nielicznych otwartych sklepów (bo większość została zamknięta nie przez strach sprzedających przed wirusem, ale przez władze), jak i do banków, by odebrać zapomogę, którą ofiarowało państwo. Postanowiono więc jeszcze bardziej zaostrzyć kwarantannę. Wprowadzono podział: mężczyźni mogli wychodzić na ulice tylko w poniedziałki, środy i piątki, kobiety natomiast we wtorki, czwartki i soboty. Ale i to okazało się być mało wystarczające. Wydano zarządzenie, by robić zakupy tylko w poniedziałek, środę i piątek. Wszystko to sprawiło, że zamiast ubywać gromadzących się ludzi, pojawiały się coraz większe tłumy. Dla osób żyjących z dnia na dzień, bez grosza oszczędności, nie ma mowy o robieniu zapasów. Gromadzenie się tłumów spowodowało wybuch epidemii wirusa na nieobliczalną skalę. Bardzo szybko okazało się, że trzy respiratory na ok. 750 tysięcy mieszkańców, to zdecydowanie za mało. Szpitale zostały zapełnione w mgnieniu oka. Chorych spotkać można było już nie tylko na szpitalnych salach, ale i na korytarzach, leżących na materacach czy kartonach. Tam także trudno szukać wolnego miejsca. Rodziny i sami chorzy zaczęli więc przed szpitalami budować namioty z foli, by tam oczekiwać na pomoc. Kościoły udostępniły swe salki, a nawet jedną z kaplic zamieniono na szpital. Choć lekarze robili co mogli i tu nazywa się ich Aniołami, szybko i oni w większości zostali zarażeni. Choć chcieli pomagać, to nie było czym. Skończyły się leki, maszyny produkujące tlen nie wystarczały. Dostawy leków z Limy, które odbywały się dwa razy w tygodniu, błyskawicznie znikały. Nadaremno szukać leków w aptekach. O wiele łatwiej kupić potrzebne leki na ulicy od wędrownych handlarzy. Oczywiście za odpowiednia wysoką cenę. Przyglądając się całej sytuacji tłumaczyłem klerykom, trochę żartując, że niestosowne jest prosić Boga, by zapobiegł, abyśmy się nie zarazili, bo to by było ,,zbyt dużo’’. Lepiej prosić go o w miarę spokojny przebieg choroby. Tak w czwartek, 7 maja, wieczorem, pojawiły się objawy u pierwszego z naszych kleryków. Rano chorych było już trzech. I z dnia na dzień zachorowaliśmy wszyscy. Oprócz dokuczliwym objawów, jak wysoka gorączka około 40 stopni (której w niektórych przypadkach nie mogliśmy zbić i trzeba było używać okładów z lodu, a rano okazywało się, że temperatura spadła do 35 stopni), dochodziły bóle mięśni i głowy, trudności z oddychaniem, suchy kaszel, utrata smaku. Nie pomagała także panika. Dniami i nocami wyznaczyliśmy dyżury, by co dwie godziny sprawdzać stan zdrowia, choć sami również nie czuliśmy się najlepiej. Termin wizyty u zaprzyjaźnionego księdza lekarza mieliśmy na poniedziałek. Robiliśmy co mogliśmy, korzystając z zapasów paracetamolu, rozdzielając go tylko tym, którzy już naprawdę potrzebowali, bo na regularne dawkowanie nie było wystarczającej ilości.

W poniedziałek wsiedliśmy w nasz samochód, by udać się do lekarza na wyznaczoną godzinę. Wizyta była dla nas ogromnym przeżyciem, bo zobaczyliśmy tłumy ludzi, którzy szukają pomocy. Zobaczyliśmy też informację, że nie ma zapisów aż na pięć dni do przodu. Słyszeliśmy, jak lekarz tłumaczy, że tlen, który ma starsza pani, wystarczy tylko na cztery godziny, a potem musi szukać… Doświadczaliśmy kruchości życia. Przeraźliwy jest dźwięk taśmy klejącej, który oznacza, że ktoś zmarł, więc pakują ciało w dwa duże worki na odpady, bo kto by się zmieścił w jeden, i czeka go ostatnia podróż do wspólnej mogiły. Na nasze szczęście w niedzielę samolotem przyleciała nowa maszyna produkująca tlen i leki zakupione ze zbiórki zorganizowanej przez Kościół. Tak więc dostaliśmy wszystkie potrzebne nam lekarstwa. Powróciliśmy do seminarium z zaleceniem odpoczywania i nabierania sił na sobotę albo niedzielę, bo to według lekarza ma być moment kulminacyjny naszej choroby.

Cieszą nas wszystkie informacje, które ukazują zjednoczenie ludzi, którzy już nie chcieli czekać na pomoc państwa i hojnie odpowiedzieli na zbiórki zorganizowane przez misjonarzy. Pomoże to w jakimś stopniu zminimalizować cierpienie i śmierć, która się panoszy. Informacje o zbiórkach, które zorganizował Kościół chyba spowodowały zawstydzenie wśród rządzących w Limie, bo ma ruszyć pomoc. Czytamy o tonach leków, które są przygotowywane do transportu, o stu lekarzach z Kuby, którzy już są ponoć w drodze. Ufamy, że nie będą to tylko kolejne obietnice.

Patrząc na cierpienie wielu i ich potrzeby, to wydaje się, że na obecną chwilę, że to, czego my potrzebujemy, to odpoczynek, ufając w Boża Opiekę na kolejne dni. Jesteśmy młodzi, więc damy radę. Musimy.

Tak wygląda sytuacja w mieście. Ale trzeba pamiętać, że dżungla peruwiańska, to nie tylko miasto. Jest mnóstwo wiosek. Tylko w niektórych są ośrodki medyczne, które nawet i gdy nie było wirusa, nie miały wiele, by nie powiedzieć - nic. Misjonarze wraz z władzami organizują się, by sami się zaopatrzyć się choćby w konieczne minimum. Wirus już wymknął się z Iquitos i zadamawia się w niektórych wioskach. Czy mogą liczyć na pomoc z Iquitos? Pewnie nie ma szans. Dlatego już od pewnego czasu zbierają, co mogą, a przy pomocy Kościoła i przyjaciół w Limie kupowane są stacjonarne aparaty do produkcji tlenu i leki, by choć trochę być przygotowanym na największe uderzenie zachorowań. Kościół organizuje też zbiorki przez Internet, za pośrednictwem strony: sanjosedelamazonas.org

Dzielę się tym, jak wygląda sytuacja u nas, zdając sobie sprawę, że i w Europie także nie jest łatwo.

Szczęść Boże!

ks. Rafał Kipigroch

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Przypominamy o akcji wsparcia naszych misjonarzy, którą ogłosił Ksiądz Arcybiskup Wacław DEPO, Metropolita Częstochowski:

https://archiczest.pl/zapowiedzi/prosba-o-wsparcie-dla-misjonarzy-z-archidiecezji-czestochowskiej-pracujacych-w-peru,1589368403.html

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

GALERIA ZDJĘĆ Z PERU:


covid1

covid2

 

covid3

 

covid4

 

covid5

 

covid6


ARCYBISKUP
DR WACŁAW DEPO METROPOLITA CZĘSTOCHOWSKI
MYŚLI APELOWE
Jak zauważa jeden z katolickich dziennikarzy Franciszek Kucharczyk szerzy się w polityce świata, Europy i w Polsce nowa pseudoreligia, która ma na imię "dobrzyzn". A wyznaje następującą zasadę: "Nie wierzę w Boga, nie uznaję Go, ale jestem dobry". Odpowiedzmy słowami poezji: "Czy można żyć bez Ciebie, Boże? - Można! Ale nie można bez Ciebie owocować". Matko Wcielonego Słowa, módl się za nami!

7 lutego 2019 r.
KALENDARIUM
28 X 1925 - ustanowienie Diecezji Częstochowskiej bullą Vixdum Poloniae Unitas
LITURGIA


Kuria Metropolitalna
Al. NMP 54, 42-217 Częstochowa
tel.: +48 34 324 10 44
email: kuria @ archiczest . pl
konto bankowe: PKO BP 36 1020 1664 0000 3202 0156 6454

Sekretarz Księdza Arcybiskupa Metropolity:
ks. Mariusz Trojanowski
tel.: 34 324 33 75

Kuria czynna:
poniedziałek, wtorek, środa, piątek – g. 9.00 – 13.00;
czwartek – g. 11.00 – 13.00; oraz g. 14.00 – 16.00.
Kuria jest nieczynna w soboty i niedziele
oraz w następujące dni: zobacz.